Niedługo po maturze okazało się, że jest w ciąży. Rodzina naciskała na ślub, no bo co ludzie powiedzą i że nie wypada. Postanowili za nią, a ona, nieświadoma konsekwencji, wzięła udział w wyreżyserowanym przez innych spektaklu, w którym zagrała główną rolę.
Dziecko było klasyczną młodzieńczą wpadką dwojga niedojrzałych emocjonalnie osób. Zamieszkali u rodziców dziewczyny, w małej klitce w bloku. Na świat przyszła Renatka. Jej ojciec wolał towarzystwo kolegów, butelki oraz innych kobiet. Jej matka, bez pracy i środków do życia, była zdana sama na siebie i na łaskę swoich rodziców, którzy utrzymywali je obie.
Jak szybko młodzi się pobrali, tak szybko doszło do rozwodu. Ojciec Renatki niebawem zapomniał o istnieniu dziecka oraz o obowiązku płacenia na nie alimentów i wrócił do kawalerskich nawyków. Matka dorabiała chałupnictwem, a potem znalazła zatrudnienie jako sprzątaczka. Całkowicie zrezygnowała z możliwości dokształcania się, każdy zarobiony grosz inwestując w ukochaną córeczkę, której za wszelką cenę chciała zrekompensować brak pełnej rodziny. Poświęciła się Renatce, rezygnując z własnego życia osobistego.
Dziecko rosło jak na drożdżach. Przedszkole, szkoła podstawowa, średnia. Po maturze zdecydowała się wyjechać z prowincji do wielkiego miasta na studia. Matka ledwo wiązała koniec z końcem, ale ciężko harowała, żeby tylko Renatka była szczęśliwa i miała lepsze życie niż ona. No i żeby znalazła przystojnego i bogatego męża.
Córce spodobał się wielki świat i luksus, o jaki każdego dnia miała okazję się ocierać. Rzadko przyjeżdżała do rodzinnego miasteczka, bo nie odnajdywała w nim nic atrakcyjnego i godnego uwagi. W porównaniu ze swoim nowym miejscem zamieszkania, stare wypadało blado i nijako.
Matka dwoiła się i troiła, żeby dogodzić Renatce. Co roku zabierała ją na zagraniczne wczasy, na które odkładała z niewielkiej pensji sprzątaczki, oszczędzając na wszystkim - nie dojadając, nie kupując sobie nowych ubrań, czy butów. W miarę możliwości odwiedzała córkę w wynajętym mieszkaniu w wielkim mieście.
Córka wstydziła się tego, jak jej matka wygląda. Wypominała jej, że chodzi w starych rzeczach, że jest zaniedbana i że nie wypada, by tak pokazywała się publicznie. Wyśmiewała stary i niemodny telefon matki, zapominając, że swój nowiutki model zawdzięcza swojej rodzicielce, która płaciła jej wszystkie rachunki związane z wynajmem mieszkania.
Renatka próbowała trochę dorabiać sobie na studiach, ale była bardzo wybredna - a to za mało płacą, a to za daleko, a to praca za ciężka. Matka czekała na obronę pracy magisterskiej córki, mając nadzieję, że potem - gdy jej dziecko znajdzie regularne zatrudnienie - wszystko się zmieni na lepsze w kwestii finansowej ich obu.
Hucznie świętowała uzyskanie tytułu magistra przez córkę, opłacając całą imprezę i okazały prezent. Renatka zamiast szukać pracy, wolała bywać na salonach i bawić się w klubach. Matka usprawiedliwiała córkę przed rodziną i znajomymi ciężką sytuacją i bezrobociem. O dziwo, koleżanki jej dziecka bez problemu sprzedawały w butikach w galeriach, ale Renatka przecież nie po to kończyła studia, by stać za ladą.
Córka ma trzydzieści lat. Nadal mieszka w wielkim mieście w wynajętym mieszkaniu. Rachunki za wynajem i resztę opłat reguluje oczywiście matka. Renatka ma dorywcze zajęcia, a zarobione pieniądze przeznacza na własne przyjemności. O powrocie do rodzinnego miasta nawet nie chce słyszeć.
Matka jest schorowana i zmęczona pracą sprzątaczki. Jej jedynym promyczkiem i światełkiem w tunelu jest córka. Codziennie do niej dzwoni, codziennie o niej myśli i co rok zabiera ją na zagraniczne wczasy.