21. marca przypada światowy dzień osób z zespołem Downa. Chyba każda przyszła mama jest pełna obaw co do zdrowia swojego dziecka. Ta, która oczekuje narodzin maluszka z zespołem Downa, w szczególności ma prawo się lękać jak potoczy się jego życie i czy będzie ono szczęśliwe. Zachęcam Was do posłuchania i obejrzenia wyjątkowego listu...
Coś jeszcze - znaleziony w sieci tekst autorstwa Emily Kingsley - matki dziecka z zespołem Downa...
Witamy w Holandii
Jestem często proszona o to, aby opisać przeżycia związane z wychowywaniem niepełnosprawnego dziecka – aby móc wyobrazić sobie, jakie są to uczucia. To jest tak:
Kiedy planuje się mieć dziecko, to jest tak jakby się planowało wspaniałe wakacje we Włoszech. Po miesiącach oczekiwania ten dzień nadchodzi. Samolot ląduje. Stewardessa przychodzi i mówi:
- Witamy w Holandii.
- W Holandii? – pytasz. Jak to w Holandii? Ja miałam lecieć do Włoch! Ja powinnam być we Włoszech! Całe życie marzyłam o wyjeździe do Włoch!
Ale była zmiana planu lotu. Samolot wylądował w Holandii i tu musisz zostać. Najważniejsze, że nie zabrano cię do jakiegoś okropnego, brudnego miejsca, pełnego zaraz, głodu i chorób. To jest po prostu inne miejsce. Musisz kupić nowy przewodnik. Musisz nauczyć się nowego języka. I spotkasz tam wiele osób, których gdzie indziej byś nie spotkała.
To jest po prostu inne miejsce. Jest powolniejsze. Mniej rzucające się w oczy niż Włochy. Po jakimś czasie, kiedy złapiesz oddech i rozejrzysz się dookoła, zauważysz że Holandia ma piękne wiatraki, Holandia ma tulipany. Holandia ma nawet Rembrandty.
Ale każdy, kogo znasz, jest „zajęty” wyjazdami do Włoch, i wszyscy chwalą się, jak wspaniale spędzili czas we Włoszech. I do końca życia będziesz mówić: „tak, ja tam miałam pojechać; ja tak planowałam".
Ale jeżeli spędzisz całe swoje życie, użalając się nad tym, że nie pojechałaś do Włoch, nie będziesz mieć czasu, aby docenić piękno i osobliwość Holandii.
I kolejny film - tak a propos szczęścia, o którym wspomniałam na samym początku notki...
Ciepło myślę dzisiaj o A. i jej ręce wsuniętej pod moje ramię. Wciąż mam też przed oczami widok starszej pani pokazującej małemu chłopczykowi korę i objaśniającej mu jak poznać wiek drzew, których kiedyś mijałam na ulicy.
Szczególnie gorąco pozdrawiam również T. oraz jej prześliczną i pełną radości wnuczkę o cudnie długich włosach i ogromnych ciemnych oczach, która podobnie jak ja jest przekonana o wyjątkowości, jaką obdarzeni są ludzie z zespołem Downa.