Przed świtem mgła, a potem ranek przywitał mnie i Męża iście bajkową scenerią za oknem. Kryształki śniegu mieniły się niczym spadający z nieba brokat lub rozbita w drobny mak srebrna choinkowa bombka. A potem cała magia zniknęła w promieniach przygrzewającego słońca.
Jedna przesyłka z książkami już dotarła. Druga jest w drodze, a trzecia najprawdopodobniej jutro wyruszy do mnie. Dobre, mądre i dość drogie to lektury - dlatego ich zakup przesuwałam w czasie. Zdjęcia wrzucę kiedy cała szóstka trafi w moje ręce.
Zasłuchałam się i oblepiłam Plastrem Miodu. Wciąż mi mało i chcę więcej. Wszak "apetyt rośnie w miarę jedzenia".