Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 27 maja 2016

2189. W białych rękawiczkach

Myśleliśmy z Mężem, że skoro znowu zapanował czterodniowy weekend, wykorzystamy połowę tego czasu na piesze wyprawy. Mieliśmy wybrać się do miejsc, w których jeszcze razem nie byliśmy - tylko we dwoje, ale też poznać uroki zorganizowanego rajdu z przewodnikiem. Na "mieliśmy" się skończyło, bo pogoda skutecznie pokrzyżowała nam szyki.

Ponoć nie ma nieodpowiedniej aury, tylko niewłaściwe ubranie. Generalnie się zgadzam z tą tezą, ale nie w przypadku upału, którego nie lubię, nie znoszę, nie cierpię, nie trawię i tak dalej. Bo nie mam się już z czego rozebrać, a wciąż jest mi za gorąco. Poza tym bardzo się męczę, nie mam siły, jest mi słabo, kręci mi się w głowie, a idę jakbym była pijana.

Tak więc zostaliśmy w domu, co wcale nie oznacza, że nie opuszczamy murów blokowiska. Wczoraj odwiedziliśmy mamę - z życzeniami, z upominkami i z kwiatami. Cieszy nas widok jej uśmiechniętej i radosnej. Mnie jest trochę smutno, bo gdyby nasz Aniołek miał szansę się urodzić, właśnie w maju skończyłby pięć lat i pewnie dostałabym od Niego słodkiego buziaka i laurkę...

Życie jednakże toczy się dalej. Swoim rytmem, wyznaczanym zwykłymi codziennymi czynnościami. Jak Feniks z popiołów odradza się i Oxalis potraktowany po raz drugi chemiczną miksturą przeciwko mszycom, które znalazłam też na bazylii w liczbie tak mocno zatrważającej, że bez chwili namysłu zawartość doniczki wylądowała w worku na śmieci.

Mroczny przedmiot pożądania Dyrektora Wykonawczego, czyli sprzęt do manicure i pedicure ku nieprawdopodobnej radości operatora został właśnie przetestowany na moich stopach. Zdjęć nie wrzucę, bo to czynność dość intymna. Podobnie jak nie pokażę nikomu języka (swojego i Męża), który od wczorajszego wieczoru (kiedy to wyssaliśmy swoje pigułki prawdy) aż do teraz ma odcień jasnej fuksji.

Pochwalę się za to czymś, co znaleźć łatwo nie było. Niby zwykłe białe, bawełniane rękawiczki. Co się naszukałam, to moje. Owszem - są, lecz egzemplarze mierzone przeze mnie, miały o wiele za krótkie palce. A że mam w nich trzymać cienki pędzelek, którym będę pisać na złoconej ikonie, potrzebuję czegoś dopasowanego do mojego rozmiaru.