Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 6 czerwca 2016

2192. Siedem doniczek

Feniks (vel Oxalis) odradza się z popiołów, więc chyba raczej idzie ku dobremu. Przez tydzień codziennie rano robiłam mu zdjęcia. Postępy i chęć życia widać gołym okiem.




Szczawik jest bardzo wdzięczną rośliną - niewiele mu do szczęścia potrzeba. Co ważne - lubi wodę. Ten fakt jest nie bez znaczenia, gdyż mam tendencję do codziennego podlewania kwiatów, a nie każdy znosi cierpliwie i bez protestu tę czynność.

Brat Feniksa rośnie w najlepsze, nie przejmując się niczym. Kwitnie praktycznie bez przerwy.



Ale i tak gigantem jest ośmiomiesięczne geranium, które wyhodowałam z mikrej i wydawać by się mogło, że strasznie lichej zaszczepki, która odwdzięczyła mi się po stokroć.


W sobotę odwiedziła nas właścicielka kawalerki, od której dostałam nowego Eschynantusa, gdyż poprzedniego egzemplarza, ze względu na uszkodzone korzenie, nie udało się uratować.


Na balkonie, w dużej prostokątnej doniczce, stoi mięta - chyba zadowolona z pobytu na świeżym powietrzu, bo robi się coraz bardziej okazała. Podobnie jak Hobbit i grudnik. Ten ostatni chyba znowu zamierza zakwitnąć.