Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 20 czerwca 2016

2199. Wiedza daje moc

Byłam spokojna o wynik TK płuc mamy, więc wcale się nie zdziwiłam, kiedy okazało się, że żadnych podejrzanych zmian tam nie ma. Tak więc wizyta u pulmonologa będzie tylko formalnością, gdyż ten specjalista raczej nie będzie potrzebny. Prawdopodobnie może to być jakaś sprawa naczyniowa, ale czy konsultacja kardiologiczna się przyda, wyjdzie podczas wspomnianej już wizyty.

Teraz będę molestować rodzicielkę, żeby wreszcie poszła do chirurga onkologa wyciąć coś, co wyrosło jej pod skórą na karku. Dwadzieścia parę lat temu wyhodowała sobie na nodze wspaniały okaz czerniaka i cudem przeżyła, bo stopień złośliwości był maksymalny. Nawet zaoferowałam się, że mogę ją wesprzeć nie tylko samą obecnością przed gabinetem, ale wejść również do środka, gdyż sama mam jakieś znamię na głowie i chętnie się go pozbędę, a że doktorowi ufam i bardzo go lubię (usuwał mi już w sumie cztery paskudztwa z pleców i twarzy oraz wycinał paznokieć), więc tym chętniej go zobaczę.

Przyniosłam mamie szczęście w lumpeksie, gdzie zakupiła dla siebie dwie fajne bluzki, które są na nią dobre. Ciężko jest jej coś kupić, bo nie dość, że niska, to ma jeszcze do tego spory brzuch, biodra i pupę, a także grube i krótkie nogi. I z uporem maniaka wybiera z wieszaków rzeczy, które są na nią za małe, bo źle ocenia swój wygląd. Nawet patrząc na inne, chudsze kobiety, uważa je za grubsze od siebie.

Spotkałam niedawno na ulicy znajomą poznaną na jednym z kursów prowadzonych przez Czarodzieja. Postałyśmy kilkanaście minut i pogadałyśmy, bo tak naprawdę mało było okazji do wcześniejszych rozmów. Wiedza o mojej znajomości angielskiego przydała się jej na tyle, że zrobiłam dla niej coś, czego normalnie nigdy dla nikogo bym się nie podjęła, czyli napisałam jej polską wersję angielskiej transkrypcji fonetycznej prezentacji, którą ma zaliczać na studiach u jakiegoś rąbniętego wykładowcy (koleżanka w ogóle nie zna języka, więc miała nauczyć się tekstu na pamięć).

W trakcie telefonicznych konsultacji w sprawie owej transkrypcji wyszło na jaw, że znajoma jest z wykształcenia dietetykiem. Nie muszę chyba mówić jak bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość. Od razu skonsultowałam z nią pewne nurtujące mnie kwestie (zostałam nawet pochwalona za swoje działania), a dziś poszłam kupić poleconą mi cykorię. Łatwo nie było jej dostać, ale mam. Z mlekiem (tak ponoć lepiej ją pić) jest pyszna. Wzięłam też jedną dla mamy.