Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 28 września 2016

2231. Pięknie

Była kalafiorowa, był niedzielny rosół, jest i moja zupa popisowa, czyli grochówka. Mąż uparcie podtrzymuje, że nigdy w życiu nigdzie i u nikogo nie jadł lepszej. Także i mama podziela jego zdanie.

W domu chłodnawo, a czasem nawet wręcz zimno - szczególnie rano, kiedy wstaję spod kołdry. Na dworze dość kapryśnie, choć wczoraj siedziałam przez chwilę na ławce w takich okolicznościach przyrody jak na poniższym kolażu.


Wybrałam się najpierw do spowiedzi, a siedzący za kratą brat zakonny po raz kolejny wywołał uśmiech na mojej twarzy. Piękne było to, że po przekroczeniu progu kościoła zobaczyłam osiem osób czekających przede mną. Centrum miasta, środek dnia i tygodnia, do jakichkolwiek świąt jeszcze daleko, a tu kolejka do konfesjonału. Dobry znak.

Udało mi się kupić dla Dyrektora Wykonawczego w lumpeksie dwie koszule z krótkim i jedną z długim rękawem. Dla siebie znalazłam wreszcie dżinsową kamizelkę i koszulę oraz dwie letnie bluzki. W sieciówce nabyłam za to spodnie dresowe - idealne na chłodne wieczory.

Jako że zajęcia na kursie PJM są dość intensywne i w dodatku odbywają się w soboty (co mi w niczym nie przeszkadza, gdyż jak już wspominałam wcześniej jestem z nich niesamowicie zadowolona), jesteśmy z Głosem Rozsądku nieco "okradzeni" z naszego wspólnego czasu.

Ale w ubiegłym tygodniu daliśmy radę wybrać się na spacer w poszukiwaniu śladów jesieni. I znowu doszłam do tego samego wniosku, co rokrocznie - że kasztany najcudniej prezentują się na tle matki ziemi. Zabrane do domu zmieniają się nie do poznania. Tak więc zostawiłam je w ich naturalnym środowisku.



Jesienią najlepiej smakują moje ulubione jabłka, czyli rubiny oraz gruszki, których niezbyt atrakcyjny wygląd jest naprawdę mylący.


Zamówiona na początku września, wysłana wczoraj, dzisiaj jest już ze mną. Ostatnia rozmowa z tym pięknym Człowiekiem.