Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 7 października 2016

2234. Warto się badać

Trzy godziny oczekiwania na swoją kolej przed gabinetem poradni genetycznej zaowocowało dziesięciominutową wizytą u pani doktor, od której dostałam skierowanie na dokładnie te same badania co mama.


Gdyby ktoś był ciekawy o co chodzi z tymi skrótami, podaję właściwe źródła:

Na szczęście w tym wypadku nie trzeba było być na czczo, więc praktycznie od razu pobrano nam obu krew. Wyniki za jakieś dwa miesiące. Wtedy okaże się czy któraś z nas (albo żadna, albo obie) jest nosicielem genu, mogącego powodować mutacje, o których mowa w powyższych linkach.

Lekarka utwierdziła mnie w przekonaniu, że rokroczna mammografia (termin mam na początek listopada) oraz usg piersi plus co pół roku test ROMA (wybieram się jeszcze w tym miesiącu) i opieka ginekologa to właściwy sposób profilaktyki i dbania o swoje zdrowie.

Jako że niespecjalnie lubię wszelkiego rodzaju przychodnie, poradnie, szpitale i temu podobne miejsca, wieczorem Mąż zaprosił mnie do kina - celem odreagowania i odstresowania. I to był świetny pomysł.


W drodze powrotnej do domu oboje zastanawialiśmy się co w trakcie nieobecności pani i pana porabiał nasz skrzydlaty pomarańczowy przyjaciel, czyli blogowy Pepe, bo tak będę tu o nim pisać.