Jeśli o mnie chodzi ubrania mają być ładne, wygodne, praktyczne i niedrogie. Są rzeczami użytkowymi, więc generalnie się nad nimi nie rozwodzę, nie dorabiam do nich niepotrzebnej ideologii i nie rozkładam ich na czynniki pierwsze strzępiąc język bez sensu.
Czasami jednak i ja miewam jakieś zachcianki i marzenia w kwestii odzieżowej. Rzadko, bo rzadko, ale się zdarzają. Przez jakieś dwa lata szukałam futrzanej kamizelki, którą wreszcie udało mi się dostać pod koniec ubiegłego roku.
Od kilku miesięcy "chodziła" za mną ramoneska. Koniecznie szara, dłuższa niż do pępka, zasuwana klasycznie z boku, z klapkami, kieszeniami na suwak i z suwakami przy rękawach.
Celowo i z premedytacją użyłam czasu przeszłego, gdyż dzisiaj owo marzenie właśnie się spełniło. Wisiało sobie w ciucholandzie i czekało specjalnie na mnie. Nówka sztuka za jedyne 50 złotych. Zdjęcie absolutnie nie oddaje jej uroku.
Idealnie będzie komponować się z zakupionymi wcześniej szarymi lordsami oraz okularami przeciwsłonecznymi.