Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 15 września 2018

2576. Obietnica

W czwartek po południu pomimo godzinnego spóźnienia pociągu do domu, pomimo ogromnego zmęczenia podróżą, pomimo upału, pomimo niewyspania i pomimo mojej migreny zaraz po zostawieniu rzeczy w kawalerce i zabraniu upominków pojechaliśmy do rodziców.

Tata obiecał czekać na nasz powrót znad morza. Słowa dotrzymał. "Udało mi się dożyć. Ale bym Wam narobił problemów jakbym wtedy umarł" - powiedział.

W telegraficznym skrócie dzieliliśmy się wrażeniami, bo na dłuższe odwiedziny umówiliśmy się z nim na piątek przed południem.

Trzy i pół godziny po naszym wyjściu mama dotrzymała obietnicy danej ojcu - zadzwoniła po pogotowie dopiero wtedy, gdy stracił przytomność. 

Pani doktor i dwóch ratowników medycznych robili co w ich mocy (defibrylator, tlen, kroplówki, masaż serca, sztuczne oddychanie, zastrzyki), by sprawić, że jego serce zacznie pracować. 

Udało się. 

Drugą karetką, która przyjechała w międzyczasie, zabrali go do szpitala na kardiologię. Leżał na intensywnej terapii, monitorowany, podłączony do respiratora, który za niego oddychał.

Zmarł o 3:40 nad ranem nie odzyskując przytomności.

Wczoraj, praktycznie przez cały dzień, załatwialiśmy formalności związane z pogrzebem. 

Wypis i kartę zgonu w szpitalu, akt zgonu w Urzędzie Stanu Cywilnego, emeryturę w ZUS, urnę oraz inne sprawy dotyczące pochówku w zakładzie pogrzebowym, identyfikację ciała taty w chłodni, napis i grawer na tablicy na cmentarzu oraz mszę w kościele.

Dzisiaj Mąż w kaplicy pożegnań włożył kilka osobistych rzeczy do trumny. Potem, wraz z kierowcą karawanu udali się do krematorium, gdzie w sali podglądowej był świadkiem jak trumna z ciałem taty wjeżdża do pieca.

Msza pogrzebowa odbędzie się w poniedziałek o jedenastej.