Od dzisiaj jestem prawdziwą królową. Okazało się bowiem, że mój stomatolog kilka tygodni temu zrobił mi "tylko" nakład.
Dopiero teraz mam swoją własną i osobistą koronę.
Podsumowując - przez ostatnie niecałe dwa i pół miesiąca na fotelu dentystycznym siedziałam aż siedem razy (z trzema zębami), a Mąż zaledwie trzy razy (z dwoma zębami - w tym jeden usunięty chirurgicznie). Plus scaling i piaskowanie dla obojga.
W sumie w gabinecie zostawiliśmy dokładnie trzy tysiące sto trzydzieści złotych.