Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 15 lutego 2013

966. Żegnaj FB!

We wrześniu 2008 roku moja była szefowa z college'u w Anglii przysłała mi zaproszenie do pewnego portalu społecznościowego o nazwie Facebook. Tak zaczęła się moja z nim przygoda. Założyłam tam konto i - krok po kroku - odkrywałam jego możliwości.

Najpierw, jak to zwykle na samym początku bywa, ogromna fascynacja i ekscytacja. Wreszcie, w jednym miejscu, mogłam mieć kontakt nie tylko ze znajomymi z kraju, ale z całego świata. Na tamtym portalu zrodziło się także moje uzależnienie od gier, a konkretnie od Farmville. Pisałam już o tym dawno temu, więc nie będę się powtarzać. Było, minęło.

Od kilku tygodni nosiłam się z zamiarem usunięcia prywatnego profilu na Facebooku. Było mi łatwiej, bo pamiętam jak o wiele wcześniej zlikwidowałam konto na naszej klasie i nie odczułam wcale jego braku. Potem pozbyłam się gadu gadu. I nie tęsknię wcale za nim. Na Tweeter i G+ nawet nie zajrzałam i nie zamierzam.

Takie "czystki" mają swoje plusy i minusy - jak wiele rzeczy w życiu. Weryfikują prawdziwe, realne znajomości. Wirtualnie łatwiej jest coś "zalajkować", wrzucić zdjęcie, czy zostawić komentarz, który widzą wszyscy znajomi. Napisanie maila lub SMS, rozmowa telefoniczna albo poprzez Skype wymaga czasu oraz indywidualnego podejścia. Nie chcę już z innych profili dowiadywać się, że ktoś zmienił stan cywilny, gdzie był na wakacjach i że urodziło mu się dziecko albo że właśnie rozstał się z drugą połówką. Wolę to usłyszeć osobiście lub przeczytać w wiadomości wysłanej tylko do mnie. Albo nie wiedzieć wcale.

Wreszcie, naturalną koleją rzeczy, przyszła pora na FB. Już mnie tam nie ma. Wrzesień 2008 - luty 2013. Tyle trwała moja na nim obecność. Wystarczy.