Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 16 lipca 2013

1.229. Spotkanie

Kiedy kilka dni temu zadzwoniła do mnie znajoma z propozycją spotkania u niej w domu, ucieszyłam się, ale i obawiałam tych odwiedzin.

Wdowa (matka syna), której mąż zmarł na raka. Rok temu wyszła powtórnie za mąż za wdowca (ojca dwóch synów), którego żona także zmarła na raka. Byliśmy z Dyrektorem Wykonawczym na tamtym ślubie.

Dzisiejsze spotkanie było typowo babskim, bez naszych drugich połówek. Nie wiedziałam jak długo u niej posiedzę. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać. W sumie nigdy nie byłyśmy jakoś specjalnie blisko. Bardziej łączyła nas osoba jej męża, a mojego przyjaciela. Życie napisało swój scenariusz.

Obie miałyśmy łzy w oczach. Obie otwarcie i szczerze rozmawiałyśmy o jej obecnej patchworkowej rodzinie, ale również o tamtym, nagle przerwanym małżeństwie. I o wielu problemach, jakie niesie ze sobą ten nowy związek - dwojga ludzi z bagażem traumatycznych doświadczeń. Bycie macochą i matką. Bycie ojczymem i ojcem. Bycie mężem i żoną. W tym samym mieszkaniu. W pięcioro.

Wróciłam niedawno. Jednym z ostatnich autobusów. Z głową pełną myśli, których jeszcze teraz nie jestem w stanie wystukać na klawiaturze. Może jutro. Spróbuję.