Czasem aż mnie świerzbi ręka, żeby Wam albo coś polecić, albo odradzić. Jeszcze się powstrzymuję, bo niekoniecznie jestem zwolenniczką promowania lub robienia antyreklamy konkretnym produktom, markom, czy sieciom. Nie wiem jednak, czy się nie przełamię, bo w końcu wypadałoby pochwalić to, co dobre, a zganić to, co złe.
Dzisiaj się zdenerwowałam tak bardzo, że aż odeszłam od kasy, zostawiając przy niej to, co chciałam kupić. No bo ile można czekać na obsługę? W kolejce zaledwie kilka osób przede mną i kilka za mną. Czynne dwa stanowiska. Co klient, to problem, z którym kasjerki sobie nie radzą, więc odchodzą od kasy i szukają rozwiązania na zapleczu. Nie wytrzymałam i wyszłam, obiecując sobie w duchu, że nigdy więcej już z ich wątpliwej jakości usług nie skorzystam.