Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 29 kwietnia 2012

389. Upały precz!


Termometr w pokoju pokazuje 27 stopni Celsjusza. Nie, to nie żart. Nie zepsuł się. Działa. Tyle zazwyczaj wskazywał w lecie, a nie w kwietniu. W nocy było na nim jedynie o dwie kreski mniej. Okno cały czas otwarte - żeby nie było. Powietrze na tych dziewięciu metrach kwadratowych naszej powierzchni życiowej można kroić nożem. Uroki mieszkania w bloku, na ostatnim piętrze, od strony zachodniej.

Jest kilka rzeczy, których nie znoszę, a na które nie mam żadnego wpływu. Jedną z nich jest gorąco i upał. Od dziecka źle, żeby nie powiedzieć fatalnie, znosiłam temperaturę powyżej 20 stopni Celsjusza na dworze. Robiło mi się słabo, prawie mdlałam. Zostało mi to do dzisiaj. Nie mogę przebywać na słońcu, uciekam zawsze do cienia. Nie mogę i nie lubię się opalać. Mało tego - wodoodporna emulsja z filtrem 50+ to obowiązkowy zakup jak tylko zobaczę pierwsze promienie słoneczne. Smaruję nią szyję, ręce i dłonie. Jeśli zapomnę, mam czerwone krostki, które swędzą tak bardzo, że rozdrapuję je do krwi. Alergia na słońce - każdy lekarz mi to mówi.

Chodzę więc blada jak ściana, o makijażu mogę zapomnieć, bo nie ma sensu się malować, jak i tak wszystko mi się roztapia na twarzy. Szczerze podziwiam kobiety, które w taką pogodę wyglądają jakby wyszły prosto ze spotkania z makijażystką w gabinecie kosmetycznym. Z ubiorem jest podobnie. Z zaciekawieniem patrzę na nogi pań w butach na niebotycznie wysokich obcasach i zastanawiam się, czy nie jest im gorąco, niewygodnie, czy nie mają bąbli na stopach? Akurat szpilek im nie zazdroszczę. Wolę balerinki.

Gdybym tylko mogła, najchętniej od maja do końca sierpnia, a czasem nawet i wrzesień by się jeszcze załapał, wyjechałabym gdzieś, gdzie jest maksymalnie do 20 stopni Celsjusza na dworze. Gorąco i upały nie są tym, co lubię. Jeśli mam wybierać, wolę zimę. Zdecydowanie.