Wczoraj chyba po raz pierwszy ograniczyłam się jedynie do wklejenia linku przekierowującego na blogspot, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam już siły, by odklejać od siebie sklejonych wyrazów. Ogromnym minusem blogu na Onecie jest bowiem niemożność skopiowania pliku z Word do okienka tekstowego, w którym zawsze piszę na żywca - właśnie z wyżej wymienionego powodu. Dlaczego? Bo przykleja do siebie słowa, ot co. Blogspot jest genialny pod tym względem - zero problemów, więc go wczoraj wykorzystałam. I wcale nie powiem, że było to po raz ostatni.
Oczy mi prawie wysiadły na przystanku końcowym z napisem "przemęczenie", wyschły niczym ziemia w czasie suszy i potrzebowały regeneracji. Dlatego też dzisiaj nie było nas prawie cały dzień w domu.
Piątek zaczął się dobrze, a skończył jeszcze lepiej. Ale o tym napiszę jutro, bo za długo bym tu musiała siedzieć, a że nie lubię robić czegoś po łebkach, to sobie idę stąd, życząc Wam stosunkowo udanego wieczoru.