Kilka dni temu jeden z kolegów Męża spytał go gdzie się wybieramy. Dyrektor Wykonawczy bywa czasami przekorny (uczy się od żony) i odparł, że na wyspę. Znajomy nie miał pojęcia, że w naszym kraju jest nie tylko jedna, ale całkiem sporo mniejszych i większych wysp. Dowód? Proszę bardzo - klik.
Jutro o tej porze będziemy wciąż jechać pociągiem. Jeśli PKP dołoży wszelkich starań i dotrzemy planowo do Gdańska, czeka nas jeszcze dojazd autobusem na "naszą" wyspę. Kto jako pierwszy odgadnie jej nazwę (w komentarzu pod tym postem), dostanie ode mnie i od Dyrektora Wykonawczego pocztówkę stamtąd wysłaną.
Od razu zaznaczam, że Ci, którym z własnej i nieprzymuszonej woli podałam miejsce naszego pobytu, nie mogą brać udziału w konkursie, ale jakoś Wam to zrekompensuję, więc nie czujcie się urażeni.
Rozwiązanie nastąpi niebawem, czyli jak dojadę, rozpakuję się, przywitam się z morzem (jednego dnia na czterech plażach) i zjem obiad w Kmarze oraz lody w Eskimosie we Wrzeszczu. Wtorek wieczorem - to będzie ten dzień.
Komentarze opublikuję jak zasiądę przed dziadkiem, mając nadzieję na jego sprawne funkcjonowanie po przejechaniu kilkuset kilometrów w kocyku. Jeśli ich nie ma, znaczy, że dobrze się bawię i wypoczywam z Mężem.
Nauczycielom i nauczycielkom, którzy jutro maszerują do pracy (jest tu kilka takich osób), życzę spokoju, cierpliwości, wytrwałości oraz radości z tego, co robicie. Wszystkim przesyłam pozdrowienia, prosząc o ciepłe myśli dla nas na jutrzejszą przeraźliwie długą podróż. Do następnego postu!