Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 22 października 2012

700. Czas na salsę


Boję się, ale pójdę. Bo chcę. Bardzo. W końcu wczoraj, kiedy siedziałam z Mężem na ławce, w specjalnym notesie zaczęłam spisywać swoje tegoroczne mniejsze i większe sukcesy. Pokonywanie własnych słabości i przełamywanie się w kwestiach nowych rzeczy oraz próba wcielania marzeń w czyn (i tu się mieści salsa), obok wielu innych, znalazły się na tamtej liście.

Po telefonicznych konsultacjach z zaprawionymi w bojach tanecznych blogowymi znajomymi (dziewczyny, dziękuję) zdecydowałam się na zakup spodni od dresu, bo w nich właśnie zamierzam ćwiczyć. W sobotę po południu odwiedziliśmy z Dyrektorem Wykonawczym pewien lumpeks. Za 21 złotych stałam się szczęśliwą posiadaczką całkowicie nowych spodni.

Musiały wisieć i czekać na mnie, bo niczym innym nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć, że tylko ta jedna para była dobra na długość. Jak się ma ponad 180 cm wzrostu, kupno jakichkolwiek spodni proste nie jest. Bo wszystkie są za krótkie. W obecnych nogawka od strony wewnętrznej ma 85 cm, a od zewnętrznej - 111 cm. Nie jest źle, choć idealnie, gdyby była jeszcze o te 4 cm dłuższa. Marzenie ściętej głowy. Nic to - nie narzekam. Spodnie są grafitowe, z podwyższonym stanem. Cudownie, bo maskują mój "brzdync". I nie spadną mi z czterech liter.

Mąż jest nieoceniony. Wczoraj uczył mnie kręcić biodrami metodą "na beczkę". Stał za mną, oplatając mnie rękoma i kręcił podwójnie - swoimi i moimi biodrami. Tłumaczył przy tym, że głowa robi za górę, a stopy za dno beczki. Poza tym pomagał w innych ćwiczeniach, które znalazłam na filmiku:


Czas na salsę. Idę zatem coś zjeść. Potem spakuję rzeczy, zabiorę wodę i pójdę sobie spełniać marzenia. Może jeszcze dzisiaj uda mi się o tym napisać?