Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 30 października 2012

715. Słomiana wdowa

Nietypowa, jak na mnie, pora. Ale co się dziwić? Mąż zerwał się na równe nogi skoro świt i pojechał na spotkanie z agentem 007, bo dzisiaj kino oferuje najtańsze bilety na wszystkie seanse. Zrobiłam już wszystko, co do dobrej i stereotypowej żony należy, a teraz kawa, kanapka, mufinek i blog.

Dyrektor Wykonawczy jest człowiekiem, któremu tak naprawdę niewiele wystarczy do szczęścia. To ja bardziej wzbudzam w nim pewne potrzeby i pytam co by chciał sobie kupić, gdzie by chciał pójść, co by chciał zobaczyć. Cieszę się kiedy jest coś takiego, co sprawia, że oczy mu błyszczą i radość małego chłopca emanuje z niego. A i tak często ma wyrzuty. Zupełnie bezpodstawne jak dla mnie, które rozwiewam jednym zdaniem i spojrzeniem. Przecież każdy ma prawo do zaspokajania swoich potrzeb - o ile nie krzywdzą drugiego człowieka.

Oczami wyobraźni widzę go jak wraca do domu - pełen wrażeń, podekscytowany i uśmiechnięty. Potem mi wszystko opowie, a ja naszykuję mu kanapki do pracy i postawię na stole talerz z gorącą zupą, żeby zjadł zanim pójdzie do pracy. Plus bonusowy kawałek czekolady, bo to łasuch jest.