Co prawda żadnego z tytułowych jeszcze w tym roku jeszcze nie ulepiłam, ale wszystko przede mną. Szczególnie, że śniegu napadało w nocy, oj napadało...
Dzień z gatunku leniwych, spokojnych, domowych i przedokresowych, więc "przytul mnie" było na tapecie od rana. Bo jak żona niedoprzytulana, to smutna.
Spacer był, lecz krótki i późno, bo tuż przed zmierzchaniem (kocham brzmienie tego słowa). Dlatego fotki takie szarawe, gdyż słońce za chmurami się skryło.