Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 17 lutego 2013

970. Usztywniony

Odebrałam wczoraj ze sklepu swoje ulubione kozaki. Reklamowałam je na początku lutego, bo w obu butach odkleiły się pięty. Tydzień temu poszłam z zamiarem zabrania ich do domu, ale tylko lewy but nadawał się do chodzenia. W prawym nie zrobili nic. Kolejny tydzień czekania i są! Jaki z tego wniosek? Zawsze trzeba mieć dwie pary butów zimowych, bo jak się z jednymi coś stanie, można założyć drugie. W przeciwnym razie przez dwa tygodnie nie ma się ani butów, ani pieniędzy, a w jagódkach kiepsko by się chodziło po śniegu.

Mąż wstał wczoraj rano i od razu, przy wspólnym ścieleniu sofy, zauważyłam ten charakterystyczny sposób usztywnienia i próbę zginania się, żeby uchwycić róg prześcieradła. Kręgosłup mu znowu wysiadł. Prawie w tym samym miejscu, co mnie kilka tygodni temu. Dyrektor Wykonawczy chętnie poddał się smarowaniu maścią w miejscu, gdzie kończą się plecy, a zaczynają przysłowiowe cztery litery. Jeszcze chętniej łyknął tabletkę przeciwbólową. I bardzo chętnie leżał przez kilka godzin na sofie, bo najbardziej odczuwa ból przy siedzeniu. A we wtorek, już mniej chętnie, pójdzie do naszego ulubionego doktora i najpewniej dostanie kolejny zastrzyk (w przeciwieństwie do mnie on się ich boi) oraz piguły.

W kolejnej likwidowanej sieciowej księgarni Głos Rozsądku wypatrzył pięknie ilustrowaną książkę wraz z filmem o Antarktyce na DVD za zawrotną sumę jeden złoty osiemdziesiąt groszy - tak, tak, to nie pomyłka. I jeszcze w gratisie dostaliśmy komplet sześciu zakładek do książek. Film obejrzeliśmy prawie od razu po przyjściu do domu. Urzekły mnie zdjęcia podwodne i to, co natura potrafi stworzyć ze śniegu i lodu. O pingwinach i fokach nie wspomnę, bo to oczywista oczywistość.

Ze względu na stan zdrowia Męża nasze plany łyżwiarskie na weekend spaliły na panewce. Nie wiem też czy poprzednie dwie wyprawy na lodowisko nie były przyczyną obecnego bólu kręgosłupa Dyrektora Wykonawczego. Kilka razy przecież upadł na lód i być może coś tam sobie stłukł i obił. Poza tym, niestety, Głos Rozsądku ma tendencję do garbienia się, co mnie doprowadza nieraz do białej gorączki, bo ile można dorosłemu facetowi zwracać uwagę: "nie garb się"?