Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 18 lutego 2013

973. Prawie wiosennie

W ramach porządków, podciągniętych już pod wiosenne, znaleźliśmy w jednym z pawlaczy puszkę piwa, którą Mąż dostał od jakiejś klientki dokładnie w dzień rozpoczęcia EURO 2012. Termin ważności - styczeń 2013 - piwa, nie klientki, czy EURO. Ostrożnie włożyliśmy puszkę do worka na śmieci, bo podejrzewam, że gdybyśmy spróbowali ją otworzyć, eksplodowałaby nam w rękach. Kiedyś już pisałam, że przemysł monopolowy na bank zbankrutowałby na nas. Obie butelki wina, sprezentowane Dyrektorowi Wykonawczemu w Wigilię, wciąż stoją w szafie i czekają na swoją kolej.

Zrobiłam też przegląd w naszych szafach. Tym razem na pierwszy rzut poszło obuwie. Z ogromnym sentymentem zajrzałam do pudełka, w którym leżały ślubne buty Męża, założone tylko na ten jeden wyjątkowy dzień. Od razu przed oczami pojawiły mi się wspomnienia związane z ich zakupem, a potem jeszcze inne. To samo miałam jak zobaczyłam swoje buty w kolorze ecru, ze zmniejszanymi na zamówienie obcasami. Dyrektor Wykonawczy posiada w sumie dziesięć par butów, ale na ciepłą i suchą wiosnę będzie potrzebował jeszcze jednej.

Kolejnym krokiem będzie przegląd naszych ubrań, ale tę "przyjemność" zostawiłam sobie na inny dzień, i pod okiem Męża, bo nie będę za niego decydować w kwestii jego ciuchów. Chociaż, jak znam życie (i Głos Rozsądku), on i tak nawet by się nie domyślił, że coś mu ubyło. Nie bardzo ma bowiem rozeznanie w zawartości swojej szafy i pawlacza.

Chomikowanie mija się z celem. Przekonałam się o tym niejednokrotnie. Dlatego też kupuję ubrania w lumpeksach, za złotówkę. W dwóch parach spodni za tę właśnie cenę chodzę już trzeci sezon. Nie wiem czy doczekają do czwartego, ale nawet jeśli będę musiała je wyrzucić, "stracę" wydane na nie dwa złote. Sentyment sentymentem - wciąż mam obie sukienki ślubne wraz z butami plus oba garnitury Męża i buty. A z resztą postępuję według jednego, sprawdzonego przez siebie, klucza - nie noszę, nie używam, za duże, za małe, niewygodne, zniszczone - kierunek kontener PCK albo Caritas.