Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 24 lutego 2013

987. Bez szans

Wciąż nie mogę tego zrozumieć. Od wczoraj. Od chwili kiedy przeczytałam te informacje, w głowie mi się to nie mieści...

"W polskich szpitalach, nie licząc gabinetów prywatnych, w latach 1956-85 w wyniku aborcji zginęło 36 mln dzieci. Okres ten był rajem aborcyjnym".

"W latach 60. XX wieku - wspomina prof. Roman Czekanowski - przedwcześnie urodzone dzieci były topione w wiadrach z wodą lub wystawiane na mróz, aby zamarzły. W statystykach szpitalnych wpisywano, że urodziły się martwe. Dziś umierają w naczyniach na odpady, odstawione gdzieś na bok. Położne mają zakaz udzielania maleństwom pomocy. Strach przed utratą pracy paraliżuje ich działania. Żyją w ciągłym stresie psychicznym. Wiedzą dobrze, co się dzieje na oddziałach położniczych, i nie mogą niczego zmienić. Niektóre nie wytrzymują tej presji i odchodzą z pracy. I wówczas zaczynają mówić - o oddziałach ginekologicznych, gdzie stoją pięciolitrowe słoje, do których upycha się dzieci urodzone podczas aborcji, o włożeniu jeszcze ruszającego się dziecka do formaliny, o pojemnikach, do których z innymi odpadami wkładane są duże noworodki, urodzone podczas zabiegu. Nie dość, że zostały zabite, to jeszcze odbiera się im prawo do godnego pochówku..."

"W latach 90. XX wieku w warszawskim szpitalu na Bródnie na oddziale neurochirurgii przeprowadzano eksperymenty w leczeniu choroby Parkinsona. Próbowano leczyć tę chorobę, używając do tego komórek mózgowych dzieci poczętych. Na jeden dzień umawiano 8 kobiet, które miały być poddane aborcji. W tym czasie na oddziale neurochirurgii, na stole operacyjnym czekał już pacjent z otwartą czaszką. Lekarz ginekolog indukował poród, obcinał dziecku główkę i niósł na oddział neurochirurgii. Tam dokonywano transplantacji komórek mózgowych".

Całość do przeczytania TUTAJ.

Gianna Jessen - kobieta, o której mowa w powyższym tekście.