Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 5 kwietnia 2013

1.058. Tylko dla dorosłych

W sumie, od wczorajszego postu począwszy, powinnam zastosować ostrzeżenie przy wejściu na blog, informując, że można na nim znaleźć treści przeznaczone dla ludzi dorosłych (przynajmniej metrykalnie). I kto wie czy tak się nie stanie. Szczególnie w świetle tego, co mam zamiar zamieścić w tej notce.

Dużo myślałam, zastanawiając się już nad wczorajszym postem - pisać o tym, czy nie; publikować, czy nie. Seks, podobnie jak wiele innych tematów, jest sferą intymną i osobistą każdego człowieka. Przynajmniej tak mi się wydawało. Dopóki nie trafiłam na różne materiały - nie tylko w formie pisanej. Niestety. Otworzyły mi się oczy, choć zdaję sobie sprawę z tego, co się wokół mnie dzieje, ale to, co przeczytałam, nie mieści mi się jeszcze w głowie.

Od jednego linku do drugiego, od jednej strony do drugiej, od jednego tekstu do drugiego - tak mniej więcej wyglądała moja droga - "po nitce do kłębka". Przyznam, że przeżyłam szok. Przeraziłam się. Zniesmaczyłam. Nie dowierzałam. Wciąż nie mogę pojąć, że takie rzeczy mają miejsce naprawdę.

Po opowieści szesnastolatki z warszawskiego blokowiska do tej pory nie mogę dojść do siebie. To, co mnie i pewnie wielu innym osobom wydaje się być marginalne i patologiczne, okazuje się zataczać coraz szersze kręgi i być normalnym zachowaniem dorastającej młodzieży. Misia i hard core jest tekstem drastycznym, a ponoć i tak odartym z wielu pikantnych szczegółów. Polecam - szczególnie rodzicom, którzy uważają, że ich dziecka taki problem nie dotyczy. Czyżby? Jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio, bo na pewno ich pociecha zna niejedną taką Misię - choćby ze swojej klasy.

W podlinkowanym powyżej tekście pada słowo 'dogging'. Temu zjawisku poświęcony jest kolejny mocny i dosadny artykuł - Na pieska, czyli publiczny dogging po polsku. W trakcie jego czytania niejednokrotnie zastanawiałam się czy to ja jestem staromodna, zacofana i pruderyjna, czy może bohaterowie owych seksualnych ekscesów mają tak bardzo zrytą psychikę, że nie wystarcza im stały partner lub partnerka. I gdzie podziała się ich godność osobista oraz szacunek do samych siebie i do swojego ciała?

O tym jak zmieniają się seksualne preferencje rodaków i co obecnie jest na topie można przeczytać w tekście Seks Polaków, czyli seks na ostro, traktującym (między innymi) o spotkaniach swingersów, którzy urządzają sobie mniejsze lub większe orgie, wymieniając się partnerami - nawet tymi, którzy są ich mężem, czy żoną. Dzięki tamtej lekturze wiem już co to jest "gang bang". Chociaż spokojnie mogłabym żyć dalej bez tej wiedzy.

Na koniec coś dla tych, którzy swoje miłosne uniesienia lubią przeżywać w egzotycznych miejscach i klimatach. Z artykułu Seksturystyka Polaków. Gdzie jeździmy po seks? dowiedziałam się dlaczego panie za cel swoich podróży wybierają przeważnie Egipt, czy Tunezję podczas gdy panowie wolą Tajlandię, Wietnam i Kambodżę. Co im dają takie wyjazdy? Czemu to robią? Na te i na inne pytania znajdziecie odpowiedź po przeczytaniu powyższego linku.

Seks nie jest niczym nowym. Orgie znane były od dawien dawna - w starożytnej Grecji, Egipcie, czy Rzymie. Pijaństwo oraz wyuzdanie seksualne praktykowane podczas nich, jak pokazuje historia, do niczego dobrego nie doprowadziło. Boję się i nawet nie chcę myśleć dokąd podobne zachowania zaprowadzą bohaterów powyższych tekstów - i tych młodych, i tych starszych.