Najpierw, zewsząd dopadają nas ogłupiające reklamy, bombardując hasłami w stylu: "promocja", "wyprzedaż - ostatnie sztuki", "obniżki do -70%" albo wręcz nakazami: "musisz to mieć!", "kup jeden, drugi gratis!", "nie zwlekaj, decyduj się już dziś!", a także utrwalając i powielając stereotypową rolę kobiety jako perfekcyjnej służebnicy oraz mężczyzny jako perfekcyjnego leminga.
Ta pierwsza musi perfekcyjnie wyglądać, perfekcyjnie dbać o dom, perfekcyjnie gotować, perfekcyjnie sprzątać, perfekcyjnie wychowywać dzieci i perfekcyjnie robić sto innych rzeczy. Ten drugi musi być perfekcyjnie ubranym w śnieżnobiałą koszulę bankomatem, zarabiającym na kolejną ratę kredytu, za który para kupiła perfekcyjny dom, samochód oraz inne perfekcyjne gadżety. Ona z perfekcyjnym uśmiechem na twarzy stoi przy garach, desce do prasowania, pralce, czy zmywarce podczas gdy on pochłonięty jest pracą na swoim laptopie, czekając na podanie mu perfekcyjnie przyrządzonej kolacji lub leży w łóżku, wymagając natychmiastowej pomocy w postaci zażycia leku, który oczywiście przynosi mu ona.
Tak zwana młodzieżowa i kobieca prasa kolorowa mami nas zdjęciami wyretuszowanych w programach graficznych gwiazdek, gwiazdeczek i celebrytów, opisując kto, z kim, po co, dlaczego, kiedy, jak i gdzie, serwując "cudowne" rady na wszelkie mniejsze i większe problemy - od ugotowania wyśmienitej zupy począwszy, przez genialne diety, perfekcyjną figurę, na udoskonalaniu pożycia seksualnego skończywszy.
Telewizja ogłupia wszelkiej maści konkursami, których uczestnicy robią wszystko to, co im się każe, będąc przez to marionetkami w rękach danej stacji oraz spełniając funkcję małp w klatce, na które można sobie popatrzeć i dać im banana albo rzucić w nie pomidorem.
Radio swojego czasu gwarantowało wysoki poziom, a muzyka była do słuchania, nie do patrzenia. Do chwili, kiedy pojawiły się stacje komercyjne. Muzyka dla mas, czyli chłam i sieczka, jak leci - oto co najczęściej można usłyszeć na antenie. Teraz nie trzeba wcale umieć śpiewać, wystarczy mieć osobowość, jakiś faktor, dobrze wyglądać, żeby przyciągnąć tłumy na koncert.
Internet stał się miejscem, w którym można komuś anonimowo wylewać kubły z pomyjami na głowę, szydzić, wyśmiewać, czy poniżać. Bezpieczne schronienie znaleźli tu także zboczeńcy, którzy bezkarnie promują swoje dewiacje. Dzisiaj rano dowiedziałam się, że ponad trzydzieści procent ruchu w sieci generują wejścia na strony pornograficzne, do których dostęp mają nawet dzieci.
Telefony komórkowe i SMS-y coraz częściej zastępują realny kontakt twarzą w twarz. Komunikatory internetowe oraz portale społecznościowe przyciągają przed monitory rzesze młodych ludzi, którzy nie potrafią komunikować się ze sobą na poziomie emocjonalnym i funkcjonować w świecie rzeczywistym. Emotikony zastępują prawdziwe uczucia, a zmienianie statusu w sieci informuje "przyjaciół" o końcu lub początku "związku".
Ludzie wymyślają różne rzeczy. Są kreatywnymi wynalazcami i odkrywcami. Technika jest potrzebna, ale boję się, że pewnego dnia wizje rodem z filmów science-fiction naprawdę mogą stać się rzeczywistością. Każda ingerencja powinna mieć bowiem swoje nieprzekraczalne granice, a każdy MYŚLĄCY człowiek powinien umieć oddzielić ziarna od plew.
P.S. Do przeczytania i przemyślenia: