Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 12 maja 2013

1.127. Zapach bzu

Tyle wątków weekendowych się namnożyło, że znowu będę musiała podzielić je na części.

Rozmowa o kwiatach w poczekalni u lekarza w czwartek wzbudziła we mnie pragnienie posiadania flakonu z bzem. Obiecałam sobie, że w sobotę przed południem udam się na pobliski targ i zakupię bukiet. A że nie mogłam się doczekać, w piątek wzięłam kąpiel z użyciem pewnego specyfiku, który pachnie jak prawdziwy, a o którym już kiedyś wspominałam.


Wieczorem, kiedy otworzyłam Mężowi drzwi, oczom moim ukazał się wymarzony bez. Okazało się, że na terenie niczyim, pomiędzy siedzibą firmy, w której pracuje Dyrektor Wykonawczy a innymi budynkami rośnie sobie dorodny krzak.

Głos Rozsądku ponoć zrobił furorę w prawie nocnym kursie autobusu, gdyż przyciągał do siebie wszystkie niewiasty, które obdarzały go uśmiechem. Najmłodsza miała zaledwie kilka lat i jechała z mamą. Dziewczynka w pewnym momencie, skuszona zapachem kwiatów, zawołała: "ale on ma fajny bez!"


Pachnie oszałamiająco!