Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 24 czerwca 2013

1.199. Okoliczności i wybory

Naczytałam się dzisiaj takich rzeczy, że aż mi się pisać nie chce. Najpierw, w trzynastu punktach, co zawiera dekalog ruchu pro-ana, promującego anoreksję jako styl życia. Nawet nie będę nic linkować, bo włos się jeży na głowie, a ja tym bardziej daleka jestem od propagowania czegoś, co jest uznawane za chorobę psychiczną.

Jak już jestem przy temacie chudości, żeby nie powiedzieć szkieletomanii... Kolejny tekst i kolejne nowinki w temacie zdesperowanych, chcących stracić zbędne kilogramy. Można sobie połknąć na przykład tabletki z jajami tasiemca albo substancję uważaną za broń chemiczną - także w pastylkach. Czyli mrożące krew w żyłach opowieści z cyklu co zrobi kobieta, żeby ważyć mniej. Co zrobi? Wszystko.

A potem jeszcze inne treści - tym razem o tych, które za wszelką cenę (i obsesyjnie wręcz) walczą o macierzyństwo, podporządkowując temu całe swoje życie, ryzykując rozpad związku, utratę pracy, ogromne długi na jeszcze jedną próbę.

Poczucie własnej wartości. Odbija się czkawką. Powraca jak bumerang. To właśnie jego brak może powodować uzależnienia. "Gdybym tylko była chudsza, byłabym szczęśliwa". "Macierzyństwo - oto czego brakuje mi do pełni szczęścia".

Czy aby na pewno? Rzadko kto sam, uczciwie, będzie szczery wobec siebie. A profesjonalna terapia? Po co? "Przecież ja tylko chcę schudnąć". "Ja tylko chcę mieć dziecko". Tylko? A co jeśli twoja waga wciąż nie będzie cię satysfakcjonować? A co jeśli nigdy nie zostaniesz biologiczną mamą?