Poszukiwałam wczoraj w sieci pewnych informacji i musiałam trochę "przekopać" jej bogate zasoby. Przez czysty przypadek trafiłam na coś, co sprawiło, że już celowo zaczęłam drążyć temat. Po takiej przysłowiowej nitce do kłębka dotarłam do całej historii, którą chcę się tutaj podzielić.
Piękne kobiety, naprawdę duże pieniądze, nocne kluby, wysoka pozycja zawodowa, seks, szybkie samochody, ogromne domy, rentowne firmy, luksusowe zagraniczne wakacje, czyli przepych i bogactwo - tak w dużym uproszczeniu wygląda życie tych, o których napiszę.
Ponad dwie dekady temu dwoje młodych ludzi stanęło na ślubnym kobiercu. Z tego związku urodził się syn. Oboje mieli własne pasje i pracę, która ich pochłaniała. Każde zajmowało się czym innym, ale byli dość znani w tak zwanym środowisku.
Kilka lat temu tamta para się rozwiodła. Powodem była o wiele młodsza kobieta, która zawróciła w głowie mężczyźnie, przeżywającemu kryzys wieku średniego. Udało się jej rozbić małżeństwo. Była już żona została sama z dzieckiem i musiała wyprowadzić się z ogromnego i luksusowego domu, którego właścicielem był jej eksmąż.
Z nowego związku urodził się syn, a jego rodzice niebawem wzięli ślub cywilny. Nowa żona wprowadziła się do domu męża. Niedługo potem na świat przyszła córka. Do tego momentu historię tę znałam z opowiadań, a tego, o czym napiszę poniżej dowiedziałam się wczoraj.
Nowa żona mężczyzny, zanim nią została, była związana z kimś innym. Rozstała się z nim jednak. On ułożył sobie życie dopiero kilka lat po jej ślubie. Żona i córeczka były jego szczęściem. Do chwili, kiedy była narzeczona zaczęła się nudzić z dwa razy od niej starszym mężem i przypomniała sobie o swojej dawnej miłości.
Po raz drugi udało się jej omotać cudzego męża i skutecznie doprowadzić do rozpadu tamtego małżeństwa. Wyprowadziła się z domu i zamieszkała z kochankiem, który zostawił dla niej żonę i małe dziecko. Rok temu para wzięła ślub cywilny.
Jedyną osobą, którą znam osobiście (ale nie na tyle blisko, by móc z nim o tym porozmawiać) spośród całej piątki dorosłych jej bohaterów jest ten, od którego wszystko się zaczęło, czyli mężczyzna nazwijmy go numer jeden, który został sam - bez obu żon, bez trójki dzieci, wciąż w tym samym pięknym domu. Jak znam jego styl życia, jeśli nie już, na pewno niebawem wprowadzi się do niego nowa kobieta.
Pewne miejsca i środowiska rządzą się swoimi prawami. A jak się mieszka na prowincji, ten krąg jeszcze bardziej się zmniejsza. Tak zwana śmietanka towarzyska, czy możni tego miasteczka bardzo dobrze się znają i niejednokrotnie są na siebie skazani, więc ich spotkania mogą być nieuniknione, ale z racji na pełnione funkcje i pracę, nieraz wręcz obowiązkowe.
"Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe" - chcę, czy nie chcę, ale właśnie te słowa same mi się cisną na usta. Daleka jestem od oceniania, czy tym bardziej - osądzania dorosłych ludzi, bo nie znam ani kontekstu, ani konkretów, ani motywów, ani - co najważniejsze - ich samych, poza wspomnianym wyżej jednym mężczyzną.
Najbardziej żal mi całej piątki dzieci, bo to najpewniej one odczuły, odczuwają i będą odczuwać skutki decyzji swoich rodziców. No i wciąż nie wiadomo czy owe patchworkowe rodziny są tymi ostatecznymi, bo - być może - historia potoczy się jeszcze dalej.