Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 5 lipca 2013

1.211. Zapachy

Trawniki pomiędzy blokami (przynajmniej tu, gdzie mieszkam) jakimiś ogromnymi połaciami ziemi nie są. Ile czasu potrzeba, żeby je skosić?

Przedwczoraj wjechała pierwsza ekipa. Powycinała jakieś dziwne wzory i odjechała. Wczoraj weszła kolejna. Zrobiła swoje wzory i poszła. Dzisiaj podejście numer trzy. Czy aby ostatnie?

Hałas taki, że własnych myśli nie słyszę. Do tego upał. Plus migrenowy ból głowy. Nie ma to jak zgrane trio. Ale jest i plus - piękny zapach skoszonej trawy za oknem. I tego ostatniego się trzymam - jak tonący brzytwy.

Na deser coś śmiesznego i smacznie pachnącego. Jak zapewne pamiętacie, Męża kochają chyba wszystkie komarzyce, które latają za nim wszędzie i zawsze. Robiąc zakupy w osiedlowym sklepiku, Dyrektor Wykonawczy dowiedział się, że podobno pomaga nacieranie skóry zapachem waniliowym dodawanym do ciast.

Kupiliśmy dwa różne - z innych firm, w innych opakowaniach (waniliowy oraz wanilinowy). Na jednym napisane jest, że zawartość wystarcza na 2 kg, na drugim, że na 3 kg. Głos Rozsądku co prawda waży o 80 kg więcej, ale spróbować nie zaszkodzi.

Wczoraj wieczorem przyszedł z pracy. Śladów po ukąszeniach naliczył kilkanaście. Położyliśmy się spać. Zgasiliśmy światło, a do mnie dolatuje zapach świeżego ciasta. O tej porze ktoś coś piecze? "To nie ciasto, to ja tak pachnę" - mówi Mąż, podsuwając mi pod nos swoje przedramię. Faktycznie - waniliowo, słodko i smakowicie.