Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 15 lipca 2013

1.227. Hamulce

Czerwone światło. Ludzie, nie bacząc na jego kolor, przechodzą przez jezdnię. Czasem policjanci łapią "daltonistów", którzy wykłócają się wtedy z nimi mówiąc, że "przecież wszyscy tak robią" i o co im chodzi.

Autobus miejski. Kontrola biletów. Złapany gapowicz obraża i wyzywa człowieka, który tylko wykonuje swoje obowiązki służbowe. Wtórują mu inni pasażerowie, trzymając stronę tego, który jedzie bez biletu.

Blokowisko. Nocne imprezy z muzyką tak głośną, że mimo zatyczek w uszach nie jestem w stanie usnąć. Pijackie wrzaski trwające do samego rana. Notoryczne palenie papierosów na klatce schodowej. Zrywanie naklejek z jego zakazem.

Osiedlowy chodnik. Tuż przy ulicy. Chwiejący się na nogach pijak oddaje mocz wprost na płyty, nawet nie próbując załatwić swojej potrzeby pod osłoną krzaków, czy drzew rosnących w pobliżu.

Przystanek autobusowy. Na nim wisząca nalepka z zakazem palenia. Pod nią kobieta pali papierosa. Na zwróconą jej przez Męża uwagę, obrzuca go stekiem wyzwisk, nie rozumiejąc, że to, co robi, najzwyczajniej w świecie nam przeszkadza.

Skwerek. Na nim ławeczki, trawa, żywopłot. Wszystko widać jak na dłoni. Idąca przed nami kobieta wchodzi na trawę, zdejmuje majtki i - jak gdyby nigdy nic - załatwia swoją potrzebę fizjologiczną, nie reagując na moje zdziwione spojrzenie.

Targowisko miejskie. Dzień targowy. Tłok, bo ludzi sporo. Wracam do domu z siatką. Obok mnie idzie mężczyzna. Raz po raz pluje przed siebie, wydając przy tym z siebie obrzydliwe dźwięki. Mijając go muszę uważać, żeby mnie nie opluł, gdyż na nikogo nie zwraca uwagi.

Telefony do straży miejskiej kończą się dwojako - "nie zajmujemy się takimi rzeczami, proszę dzwonić pod 997" albo "mamy tylko dwa wozy i oba są zajęte". Na policji albo nikt nie odbiera, albo żądają podania danych osobowych, które wcale nie są objęte tajemnicą. Znajomy starszy pan z sąsiedniego bloku, po jednej z takich interwencji, został pobity i ze wstrząsem mózgu przewieziony do szpitala. Od napastników zdołał jeszcze tylko usłyszeć: "żebyś zapamiętał jak kończą kapusie".

Patrzę i czasem oczom własnym nie dowierzam. Przepisy, których wielu nie przestrzega. Prawo, które jest notorycznie łamane przez cwaniaków i oszustów. Ludzie uczciwie wykonujący swoją pracę, którzy są mieszani z błotem oraz odsądzani od czci i wiary. Służby mundurowe, które nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa normalnym ludziom.

Hamulce, które zdają się nie istnieć...