Czerwone światło. Ludzie, nie bacząc na jego kolor, przechodzą przez jezdnię. Czasem policjanci łapią "daltonistów", którzy wykłócają się wtedy z nimi mówiąc, że "przecież wszyscy tak robią" i o co im chodzi.
Autobus miejski. Kontrola biletów. Złapany gapowicz obraża i wyzywa człowieka, który tylko wykonuje swoje obowiązki służbowe. Wtórują mu inni pasażerowie, trzymając stronę tego, który jedzie bez biletu.
Blokowisko. Nocne imprezy z muzyką tak głośną, że mimo zatyczek w uszach nie jestem w stanie usnąć. Pijackie wrzaski trwające do samego rana. Notoryczne palenie papierosów na klatce schodowej. Zrywanie naklejek z jego zakazem.
Osiedlowy chodnik. Tuż przy ulicy. Chwiejący się na nogach pijak oddaje mocz wprost na płyty, nawet nie próbując załatwić swojej potrzeby pod osłoną krzaków, czy drzew rosnących w pobliżu.
Przystanek autobusowy. Na nim wisząca nalepka z zakazem palenia. Pod nią kobieta pali papierosa. Na zwróconą jej przez Męża uwagę, obrzuca go stekiem wyzwisk, nie rozumiejąc, że to, co robi, najzwyczajniej w świecie nam przeszkadza.
Skwerek. Na nim ławeczki, trawa, żywopłot. Wszystko widać jak na dłoni. Idąca przed nami kobieta wchodzi na trawę, zdejmuje majtki i - jak gdyby nigdy nic - załatwia swoją potrzebę fizjologiczną, nie reagując na moje zdziwione spojrzenie.
Targowisko miejskie. Dzień targowy. Tłok, bo ludzi sporo. Wracam do domu z siatką. Obok mnie idzie mężczyzna. Raz po raz pluje przed siebie, wydając przy tym z siebie obrzydliwe dźwięki. Mijając go muszę uważać, żeby mnie nie opluł, gdyż na nikogo nie zwraca uwagi.
Telefony do straży miejskiej kończą się dwojako - "nie zajmujemy się takimi rzeczami, proszę dzwonić pod 997" albo "mamy tylko dwa wozy i oba są zajęte". Na policji albo nikt nie odbiera, albo żądają podania danych osobowych, które wcale nie są objęte tajemnicą. Znajomy starszy pan z sąsiedniego bloku, po jednej z takich interwencji, został pobity i ze wstrząsem mózgu przewieziony do szpitala. Od napastników zdołał jeszcze tylko usłyszeć: "żebyś zapamiętał jak kończą kapusie".
Patrzę i czasem oczom własnym nie dowierzam. Przepisy, których wielu nie przestrzega. Prawo, które jest notorycznie łamane przez cwaniaków i oszustów. Ludzie uczciwie wykonujący swoją pracę, którzy są mieszani z błotem oraz odsądzani od czci i wiary. Służby mundurowe, które nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa normalnym ludziom.
Hamulce, które zdają się nie istnieć...