Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 24 lipca 2013

1.244. Dwa lata szczerości

"Szczera, wrażliwa, mądra i piękna" - te słowa usłyszałam wczoraj wieczorem od Męża. W takiej właśnie kolejności. Mimo, że mówię, co myślę (a czasem nie są to rzeczy lekkie, łatwe i przyjemne) Dyrektor Wykonawczy nie chciałby, abym kiedykolwiek przestała. A on naprawdę do masochistów nie należy.

Szczerość została również wymieniona przez kilka osób, które znają mnie jako Kariokę, czyli autorkę tego blogu; które nigdy mnie nie widziały i nigdy ze mną nie rozmawiały w cztery oczy, ale przyznały, że podziwiają mnie za sposób, w jaki prowadzę ten blog.

"Szczera do bólu" - tak napisała mi w prywatnej wiadomości na FB pewna moja równolatka, pani psycholog, z którą kilka razy zdarzyło się nam wymieniać myśli. 

- "Jak wiele znasz osób, które są równie szczere jak Ty?" - to też pytanie jej autorstwa.
- Oj, nie wiem - odparłam.

No właśnie. Jak to jest z tą szczerością na blogach?




Wczoraj minęły równiutko dwa lata od czasu założenia przeze mnie blogu na Onecie. Swój pierwszy post napisałam na nim dzień później, czyli wychodzi na to, że mogę już zapalić dwie świeczki na tym specyficznym torcie urodzinowym.

Wtedy bladego pojęcia nie miałam o czym, jak i co będę poruszać w kolejnych notkach, bo nie miałam żadnego doświadczenia w takiej formie przekazu i komunikowania się. Jednego tylko byłam stuprocentowo pewna - tego, że cokolwiek nie napiszę, zawsze będzie szczere. I tego się trzymam do dzisiaj. Dzień, w którym zaczęłabym zmyślać, czy udawać kogoś innego, oznaczałby dla mnie koniec pisania.

W ciągu tych dwóch lat miałam okazję trafić na wiele blogów, poznać niektóre osoby z wirtualnego świata, mieć okazję z nimi porozmawiać, pobyć i przekonać się czy to, co piszą o sobie i jak siebie kreują jest tożsame z tym, jacy są w świecie realnym, prywatnie, sam na sam. Rozczarowanie, a czasem nawet niesmak - takie emocje odczuwałam najczęściej. Ale zdarzyli się również ludzie wyjątkowi, prawdziwi i z nimi jestem w kontakcie.

Było też kilku innych autorów, którym raz po raz zawsze coś stawało na drodze i tak się składało, że nigdy nie doszło do żadnego spotkania - bynajmniej nie z mojej winy. Co mogło być tego powodem? Może faktycznie niefortunny splot okoliczności (chociaż jeśli zdarza się ileś razy z rzędu i nie jest związany tylko z moją osobą, jakoś trudno w niego uwierzyć), a może obawa, że nie będą potrafili perfekcyjnie odegrać swojej roli i zostaną zdemaskowani? Nie wiem i szczerze mówiąc - wolę nie wiedzieć.




Początkowa łatwowierność, naiwność i ufność ustąpiły miejsca ostrożności, bacznej obserwacji, zdrowemu rozsądkowi oraz czujności. Bo założenie, że skoro ja jestem szczera jest równoznaczne z tym, że i inni tacy są, okazało się na wyrost. Niestety.

Upływający czas oraz wydarzenia, które on przynosi, weryfikują ludzi, ich słowa i zachowania. Już nie ma we mnie takiego zaangażowania emocjonalnego w różne relacje, jak na początku. Na blogach sporo dzieje się na pokaz, pod publiczkę, byle wszyscy widzieli, byle zostać zauważonym, byle zostawić po sobie ślad i udzielać się wszędzie, gdzie się da. Wiele osób udaje kogoś, kim nie jest, a kim chciałoby być, tworzy sobie iluzję, w którą wierzą oni sami, jak również czytający.

Intuicja - to słowo wytrych, umożliwiające mi ową weryfikację. Plus zdolność do układania porozsypywanych puzzli w jedną logiczną całość. Wymaga koncentracji, skupienia, czasu i analizy, ale warto, by nie dać się nabrać tym, którzy kosztem innych leczą swoje kompleksy.

Szczerość z jednej strony nie zjednuje mi tych, którzy wolą być mamieni kłamstwem. Z drugiej - u innych wzbudza podejrzliwość i niedowierzanie, bo przecież to niemożliwe, żeby aż tak się otwierać i w taki sposób pisać o sobie. Ale są jednak tacy, którzy mnie za nią cenią, choć wiem, że należą do mniejszości. Tylko że mnie nigdy nie chodziło o ilość, lecz jakość, więc tym bardziej się cieszę z obecności nielicznych, ale za to mądrych.

Mówienie o mojej szczerości jest dla mnie chyba największym komplementem, jaki mogłabym usłyszeć - nie tylko jako Karioka i autorka blogu w jednym, ale także jako osoba prywatna, którą niektórzy z Was mieli okazję poznać bliżej.

Bardzo dziękuję, że mnie tutaj odwiedzacie, bo przecież coś ta moja szczerość Wam daje, prawda?