Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 27 września 2013

1.332. Piąta - ponoć drewniana

Akurat dzisiaj minął termin oddania (i tak przedłużanych już) książek - "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" oraz "Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy". Nie przeczytałam żadnej z nich. Wczoraj, bardzo pobieżnie, przekartkowałam którąś. Trudno. 

Jakoś przeżyję bez "fachowej" wiedzy czemu Mąż mnie kocha i czemu dokładnie pięć lat temu, świadomy praw i obowiązków, wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczył, że wstępuje w związek małżeński właśnie ze mną.




Czy jestem zołzą? Może tak, może nie. Zależy od spojrzenia, punktu odniesienia, podejścia i samej definicji. Nie wnikam, bo i po co?

Liczy się miłość, bliskość, ciepło, czułość, wsparcie i tysiąc innych czynników składowych. Plus moja chęć trzymania Męża za rękę podczas naszych spacerów oraz jego inwencja twórcza w komponowaniu bukietów dla mnie.




Prostota i minimalizm. W codziennym życiu i w miłości. Bez dorabiania zbędnych ideologii. Bez pompy, fajerwerków i kreowania iluzji.

Kocham. Czuję się kochana. Mnie to wystarczy.