Przechadzaliśmy się dzisiaj z Mężem pomiędzy grobami na jednym z cmentarzy. Odczytywaliśmy mocno wytarte napisy, oglądaliśmy pomniki i figury, podziwialiśmy chryzantemy, które uwielbiam - szczególnie te wielkie żółte i kremowe kule...
Może to dziwnie zabrzmi, ale lubię cmentarze. Dobrze się na nich czuję. Spokojnie mogę pomyśleć o przemijaniu, zadumać się, spacerując alejkami. I nie ma we mnie lęku. Jest pokora i akceptacja.