Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 4 marca 2014

1.533. Blok

Najgłośniej i nieustannie tyka zegar w łazience. Druga w kolejności jest lodówka, ale ona włącza się co jakiś czas. Zza okna słychać pociągi. Inaczej i krócej osobowe, jeszcze inaczej i dłużej towarowe. Często przejeżdżają też karetki na sygnale.

Rzadko dobiegają jakiekolwiek odgłosy z innych mieszkań, choć akustyka jest fantastyczna. Czasem coś komuś upadnie. Woda nalewana do wanny, odkręcany kran w kuchni, czy wirująca pralka - to chyba najczęstsze hałasy. Raz w tygodniu ktoś tłucze mięso na obiad. Sporadycznie słychać odkurzacz, czy mikser. Podobnie jak głosy i kroki na klatce schodowej.

Szesnaście mieszkań. Połowa z nich to kawalerki, druga połowa do dwupokojowe lokale. Podświetlony domofon przed wejściem do bloku gwarantuje bezpieczeństwo i prywatność. Cisza i spokój panuje praktycznie przez cały czas.

Na parterze znajduje się sklep. Nie mam zielonego pojęcia kto mieszka na pierwszym i drugim piętrze. Wiem tylko, że w jednym z nich jest pies, bo słyszałam jego szczekanie. Nasz sąsiad po prawej mieszka sam. Czasem w weekend przychodzi z jakąś kobietą. Jak w ostatnią niedzielę. Po lewej stoją chyba dwa puste mieszkania. Do jednego z nich zagląda jakiś mężczyzna, do drugiego kobieta. Każde z nich widziałam dwa razy odkąd się tu wprowadziliśmy.

Najwięcej wiem o sąsiadach z czwartego piętra. Kobieta w średnim wieku, która kilka razy dziennie wychodzi na spacer z psem. Poznaję ją po krokach, bo nosi buty na obcasach, którymi głośno stuka po schodach. Często konwersuje przez telefon. Nad nami mieszka starsza pani, której Mąż pomógł wczoraj znieść do piwnicy drabinę. Trochę się obawiała, że Dyrektor Wykonawczy może jej ją ukraść, ale podreptała za nim i nawet podziękowała za pomoc. Poinformowała go także, że wyprowadza się od niej wnuczka. To ta, która tak strasznie na nią krzyczała, że aż przykro było mi tego słuchać. W kolejnym mieszkaniu jest blondyna i zarazem nałogowa palaczka. W sobotę stała z drugiej strony bloku z koleżanką i piła z nią piwo z butelki.

Ponad miesiąc temu się tu wprowadziliśmy. Zleciało nawet nie wiem kiedy. Powoli się chyba przyzwyczajam i nie odczuwam już takiego lęku i niepokoju jak na początku. Nawet jeśli jestem sama w domu. Co prawda, w drzwiach przekręcam tylko jeden zamek, ale bezpieczniej jest mi wciąż jeszcze z zaczepionym łańcuchem.