Jest ich w sumie pięć, a z każdym związana jakaś historia.
Ten na obrazku dostałam kilka lat temu od swojej dawnej kosmetyczki. Żeby się nie zniszczył, wsadziłam go w antyramę. Wisi na ścianie w naszym nowym lokum.
Ten ceramiczny, z podpierającymi policzek dłońmi, kupiłam w 2006 roku w małym sklepiku w pobliżu stacji Gdańsk Wrzeszcz. Byliśmy wtedy po raz pierwszy razem z jeszcze nie Mężem nad morzem. Stoi sobie samotnie obok naszego zdjęcia zrobionego w sepii.
Te trzy przedstawiające wiarę, nadzieję i miłość otrzymaliśmy w prezencie ślubnym od naszych świadków. Były owinięte w trociny i wsadzone do pudełka po butach. Wiedziałam, że będą dobrze wyglądać na komodzie.