Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 17 kwietnia 2014

1.598. Słonecznie

Jest i słońce. Zobaczyłam je spod przyłbicy (tak Mąż nazywa moją opaskę na oczy do spania) i od razu miałam lepszy humor. Ostatnie dni pełne były chmur, zimna, deszczu, wiatru i generalnie nie nastrajały optymistycznie. Nie to, co dzisiaj.

Wypiłam wodę z cytryną i miodem, a potem kawę ze śmietanką (płatki owsiane czekały jeszcze ze dwie godziny na stole), wzięłam do ręki płyn do mycia okien, papierowe ręczniki i zabrałam się za szybę w kuchni i zewnętrzne na balkonie. Jutro przyjdzie pora na wewnętrzne, ale najpierw Dyrektor Wykonawczy musi wyczyścić z kurzu rolety bambusowe.

Głos Rozsądku ma dwudniowy urlop, więc dzięki temu nie musimy się ani spieszyć, ani stresować, ani denerwować. Nic na siłę. Luz i spokój. Taki jak na spacerze z panią Em, po którą poszliśmy oboje do DPS. Już nie tylko ja wzbudzam tam sensację. Teraz i Mąż może poczuć na własnej skórze co to znaczy być na cenzurowanym.

Jesteśmy (znowu z Dyrektorem Wykonawczym) umówieni z moją podopieczną na świąteczne jajeczko, którym podzielimy się z nią po obiedzie, ale wtedy jest szansa, że będzie miała cały pokój dla siebie, gdyż prawdopodobnie jej współlokatorka wyjeżdża do rodziny na święta. Czekam niecierpliwie na telefon z informacją o zielonym świetle i wolnej drodze.

Jarzyny potrzebne do zrobienia sałatki leżą na podłodze w kuchni. Kupiliśmy też malutką babeczkę do koszyczka. Jedno pranie już się suszy, drugie właśnie się pierze. Jutro odkurzanie, mopowanie, mycie dwóch rolet i okien w pokoju. No i zakup mojego ulubionego serniczka z wiśniami i kakao.

Wciąż zapominam napisać, że dwa albo trzy dni temu zaobserwowałam wschodzący w doniczce szczypiorek, który początkowo wzięłam za małe, białe robaczki - bez okularów z bliska już mało co widzę. Dzisiaj pojawiły się pierwsze zielone niteczki.

Mąż pstryknął mi parę pożegnalnych fotek, bo jak dobrze pójdzie, za równiutki tydzień będę już miała krótkie włosy...