Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 24 kwietnia 2014

1.608. Z głowy

Już dawno się tak nie denerwowałam jak przez kilka ostatnich dni. Im bliżej, tym gorzej i bardziej. Wyszłam z domu, a chciałam zawrócić. Nawet do kościoła wstąpiłam na chwilę, żeby się wyciszyć, uspokoić i pomodlić.

Potem otworzyłam drzwi, siadłam na fotel, raz jeszcze pokazałam zdjęcia, wytłumaczyłam o co mi chodzi i oddałam się w fachowe (jak się za chwilę okazało) ręce fryzjerki, która obcinała moje włosy przez ponad półtorej godziny.

Szok, niedowierzanie, głupawka - różnych stanów doświadczałam, ale dałam radę. Zresztą i tak nie miałam już wyjścia - ucieczka nic by mi nie dała - szczególnie w trakcie używania nożyczek przez sprawne damskie dłonie. Wytrwałam i było coraz lepiej i kształtniej.

Podobam się sobie i jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego. Innym (parę znajomych osób już mnie zdążyło zobaczyć) moja krótka fryzura również przypadła do gustu. Potrzebuję jedynie trochę czasu, by się do nowej siebie przyzwyczaić, gdyż oczami wyobraźni wciąż widzę się w długich włosach.

Nieporównywalnie jest mi lżej i chłodniej (na upały w sam raz). Żaden włos nie wchodzi mi do oczu, nosa, czy ust i nie lata dookoła twarzy rozwiany wiatrem. Klamry, gumki i frotki poszły w odstawkę. No i wreszcie mogę eksponować kolczyki, które uwielbiam.

Idąc, łapałam swoje odbicie we wszystkich możliwych wystawach sklepowych oraz szybach samochodów. Odwiedziłam Męża w pracy, bo nie chciałam czekać aż do wieczora na jego reakcję. Uśmiech i radość w tamtych oczach mówiły same za siebie.

Znajoma sprzedawczyni w sklepie też się uśmiechnęła na mój widok i skomplementowała fryzurę. Nawet kolega Dyrektora Wykonawczego, który mnie zobaczył, powiedział później Głosowi Rozsądku, że ładnie wyglądam.

Jutro rozejrzę się tylko za gumą do modelowania, bo bez niej ani rusz. Włosy trzeba poczochrać, by stworzyć coś na kształt tego, co ma na głowie Małgorzata Kożuchowska.

A Mąż jest kochany, cierpliwy i bardzo wspierający. Nie dość, że od samego początku był jak najbardziej za zmianą fryzury, a do tego jeszcze dzisiaj rano, tuż przed wyjściem do pracy, rozwiał moje wątpliwości jednym zdaniem: "nie martw się - jesteś ładna i będziesz ładnie wyglądać, a ja i tak zawsze będę cię kochał - nawet jak będziesz mieć zielone, czy różowe włosy, bo dla mnie najważniejsza jesteś ty i twoje serce".