Dzisiaj wreszcie chwila oddechu. Aczkolwiek nie do końca. Myśli nie da się bowiem wyłączyć. One podążają swoimi ścieżkami.
Ostatnie dni to istny maraton, burza mózgu i cała masa nowych wrażeń, przeżyć i doświadczeń. Z każdej strony i każdego miejsca.
Szukam śladów wszelkich traum na przestrzeni całego mojego życia, przypominam je sobie, notuję, by potem opowiedzieć o nich na kozetce.
Odwrażliwianie w toku. Wkrótce mój mózg sam się zregeneruje i poukłada sobie wszystko we właściwych szufladkach. W wielkim uproszczeniu to taka defragmentacja dysku.