Gdyby nie fakt wynajęcia mieszkania i związany z tym brak funduszy, najpewniej żylibyśmy teraz przygotowaniami do wyjazdu nad morze. Powielając ten sam od trzech lat schemat, czyli dzieci na rozpoczęcie roku, a my z Mężem do pociągu.
Nie narzekam i nie żałuję, gdyż wszystko jest po coś. Nie inaczej i w tym przypadku i w tym roku. Nie będzie nas nad Bałtykiem, za to będziemy tu, na miejscu, robić inne rzeczy - też ważne, też potrzebne, też przyjemne i też dla siebie.
Dyrektor Wykonawczy pewnie pójdzie na umówioną wizytę do psychiatry i dostanie skierowanie na EEG oraz testy psychologiczne. Spotka się również z uczestnikami swojej grupy terapeutycznej oraz prowadzącymi.
Ja mam nadzieję na następne sesje z Czarodziejem, ważną konferencję, szkolenie pod kątem wolontariatu hospicyjnego, kolejną edycję kursu z zakresu psychoonkologii oraz wyjaśnienie spraw związanych z pracą.
Wrzesień (i jesień) zapowiada się więc kolorowo, ciekawie, twórczo i rozwojowo. Dokładnie tak, jak lubię.