Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 1 września 2014

1.804. Poniedziałkowe radości

Ponieważ mój mózg pracuje sobie w tle, a ja z doświadczenia wiem, że w takich chwilach lepiej mu nie przeszkadzać, o niczym poważnym dziś nie napiszę. Za to z chęcią wspomnę o tym, co sprawiło mi poniedziałkową radość, a nawet radości.

Zniknięcie zawartości tortownicy, czyli rozdysponowanie śmietanowca w taki sposób, byśmy z Dyrektorem Wykonawczym zbytnio nie przytyli, a ci, których lubimy, ucieszyli swoje podniebienia przez nas zrobionym deserem.

Spotkanie i rozmowa z kimś, komu ufam i kto jest dla mnie ogromnym autorytetem.

Talerz obłędnej zupy grochowej z makaronem (oczywiście z odkrytej niedawno jadłodajni), który z trzęsącymi się uszami pochłonęliśmy z Mężem po połowie. 

Dwa kubki kawy wypite już w samotności, lecz z przyjemnością.

Samodzielne wybranie sześciu rumianych i pachnących jabłek w zaprzyjaźnionym warzywniaku.

Podarowanie znacznie większego metrażowo lokum Eschynantusowi, czyli przesadzenie go do sporej i cudnie pomarańczowej doniczki.

Codzienna porcja docenienia oraz wdzięczności za to, co mam.