Długa, wieczorna rozmowa z Mężem przyniosła wciąż tę samą i niezmienną refleksję - oboje mamy dość parszywą dla nas cechę charakteru - jesteśmy za dobrzy dla innych - zbyt pobłażliwi, zbyt współczujący, zbyt empatyczni, zbyt wrażliwi oraz za mało egoistyczni i dbający o samych siebie.
Naiwnie wierzymy w cudze obietnice, które okazują się być jedynie zwykłymi słowami rzucanymi na wiatr. Pomagamy, jesteśmy w gotowości i pod telefonem, zmieniamy nasze plany, usprawiedliwiamy i tłumaczymy czyjeś zachowania skomplikowaną i trudną sytuacją.
Na szczęście mamy siebie i o wszystkim, co nas trapi, rozmawiamy szczerze i otwarcie. Jak choćby wczoraj po powrocie ze spaceru. Wniosek jest jeden - najpierw my, potem reszta świata. Egoistycznie, dla własnego dobra i zdrowia psychicznego, zaczynamy dbać o siebie. Od tej chwili.