Idąc za radą dr Mariusza Wirgi w kwestii śmiechoterapii w ciągu dwóch dni zapewniłam sobie niezły ubaw. Obejrzałam bowiem wszystkie dostępne odcinki pewnego programu komercyjnej stacji - klik.
Ubaw po pachy, gwarantowany już na wejściu. Poziom żenady w niektórych momentach sięga zenitu. No i brawa za genialny montaż oraz komentarze lektora - tak się właśnie manipuluje widzami.
Od zera do bohatera, od kryształu po czarny charakter - każdy ma do odegrania swoją rolę - czy chce, czy nie chce - kontrakt jest kontraktem, a pieniądze nie śmierdzą i na ulicy nie leżą.
O matko i córko (choć w tym kontekście chyba o wiele lepiej zabrzmiałoby "o matko i synu") - żeby tak nisko upaść...
Ale co się uśmiałam, to moje.