Nosa z domu dzisiaj nie wyściubiam. Siedzę, myślę i działam. Telefony, rozmowy, pomysły, zdarzenia. Trzy razy dziennie laurka. Jest tak, jak ma być.
Za kilka godzin czwarta już sesja coachingowa. Jestem podekscytowana, gdyż trenerce podoba się mój cel, co mnie cieszy, bo trochę obawiałam się, że dostanę obuchem w głowę albo wiadro lodowatej wody na głowę.
Jak mierzyć, to wysoko. Jak grać w jednej drużynie, to z najlepszymi.