Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 20 grudnia 2014

1.993. Słońce i wiatr

Ależ piękny był dziś dzień. Słońce świeciło i grzało - aż chciało się i mnie i Mężowi iść na piechotę do rodziców. Przezorny zawsze ubezpieczony - dobrze, że wzięłam czapkę, bo wiatr głowę by mi chyba urwał.

Po drodze kupiliśmy ponad pięć kilogramów kapusty do świątecznego bigosu, którego pichceniem zajmie się główna specjalistka, czyli mama. Ona też poczęstowała nas drugim daniem, więc nie musieliśmy już przygotowywać obiadu po powrocie do kawalerki.

Zabraliśmy dwie pary naszych łyżew i zamierzamy jeszcze w tym roku wybrać się na lodowisko. Może nawet uda się nam zrobić to dwukrotnie. Okazało się, że całkiem niedaleko znajduje się jakieś nowe lodowisko, które jest już otwarte.

Sobotni wieczór, a ja siedzę sama w domu, gdyż firmowa wigilia u Dyrektora Wykonawczego w pracy została przełożona właśnie na tę porę po to, aby cała załoga mogła usiąść przy jednym stole w tym samym czasie i miejscu.

Cieszę się, że dzięki swojej zapobiegliwości i dobrej organizacji, nie musimy teraz gorączkowo biegać z koszykiem w supermarkecie, bo do kupienia zostały nam same drobiazgi - jak choćby warzywa na sałatkę, ciasto, pieczywo i owoce.