W pierwszym tygodniu najtrudniejsze były dla mnie cztery kwestie - poranne wstawanie, przebywanie ze sporą ilością osób przez osiem godzin dziennie, znalezienie swojego miejsca w całkiem nowej sytuacji oraz logistyczne i organizacyjne ogarnięcie naszych małżeńskich domowych pieleszy.
Po drugim tygodniu pracy mogę napisać już więcej.
Wciąż jeszcze jest mi trudno wcześniej zwlec się rano z łóżka, co niejednokrotnie skutkuje popołudniowym zmęczeniem. Ponieważ praktycznie non stop mam do czynienia z ludźmi, po powrocie do domu jeszcze bardziej doceniam ciszę i spokój, w których mogę sobie samotnie posiedzieć zanim Mąż wróci z pracy.
Doceniam to, co mam i patrzę na plusy, ciesząc się nimi i będąc wdzięczną za to, że jest tak, jak jest. A jest fajnie, ciekawie, towarzysko, twórczo, rozwijająco, rozmownie, zabawnie, śmiesznie, niespodziewanie i zaskakująco.
Dopiero teraz dostrzegam wyraźnie jak wiele dały mi wszystkie ubiegłoroczne szkolenia i wiedza, którą z nich wyniosłam. Szczególnie ta przekazywana przez Czarodzieja. Korzystam z niej na co dzień, widząc jakie efekty daje w praktyce.
Jestem dumna z tego, co w sobie zmieniłam, bo te zmiany dają mi możliwość jeszcze wyraźniejszego zauważania niuansów, z których składa się życie.