Fantastycznie jest budzić się ze świadomością i perspektywą trzech wolnych dni. Bez nastawionego dzwonka alarmu, bez konieczności zdążenia na autobus, by na czas dojechać do pracy.
Majówka odrobinę zamglona i zakrapiana ciepłym deszczem, ale nawet taka pogoda nie powstrzymała mnie od wyjścia na krótki spacer i zatrzymania w kadrze piękna natury.
Jajecznica z szynką na dzień dobry. Biały serek z rzodkiewką, ogórkiem, szczypiorkiem, solą i pieprzem na drugie śniadanie. Spaghetti z tuńczykiem, śmietaną, pomidorami, świeżą bazylią i żółtym serem na obiad. Kawa ze śmietanką, a do niej kieliszek likieru. Delektujemy się i celebrujemy wyjątkowe chwile.
Wczoraj zaczęłam, a dzisiaj skończyłam lekturę tej książki. O jej bohaterze czytałam już kilka lat temu. Dla niektórych jej treść może być nie do przejścia. Dla mnie to pozycja obowiązkowa. Podobnie jak ten tytuł.
Teraz zabieram się za najnowszy nabytek, a Mąż w tym czasie będzie przegrywał na dysk podarowane mi przez Czarodzieja dwadzieścia kilka płytek DVD pełnych warsztatów mistrza terapii prowokatywnej.