Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 18 lipca 2015

2066. W zaciszu

Przymusowy areszt domowy Męża trwa w najlepsze, lecz dzięki niemu chory czuje się coraz lepiej. Co prawda, żeby mieć spokojną i wolną od kaszlu noc, używaliśmy wybiegów w postaci kładzenia się do łóżka o 21, a nawet o 20 - wszystko po to, by Dyrektor Wykonawczy podarował wystarczającą ilość czasu nieproszonemu gościowi przed naszym błogim zaśnięciem.

Na czas choroby Głosu Rozsądku mogę śmiało przemianować Kariokę na Panią Siatę, gdyż od wtorku przejęłam działkę zakupową od Męża. Pomidory, ogórki, bób, ziemniaki, pieczarki, brzoskwinie, arbuz, cebula, banany, ale także chleb, jogurty, serki, śmietana, dżem i masło - tyle zdołałam przydźwigać przed południem, a i tak dostałam porządny ochrzan od Dyrektora Wykonawczego.

Korzystając ze słońca i wiatru trzy razy wstawiałam dzisiaj pranie, sukcesywnie wywieszając na balkon nasze dżinsy oraz inne ubrania plus kołdrę, pościel, prześcieradło, koc i poduszkę. Wszystko już wyschło na pieprz.

Siedzimy w domu, ciesząc się, że w kawalerce upał nie bardzo daje się nam we znaki. Dla ochłody pijemy piękną wizualnie kwiatową herbatę.