Może to niedoleczone poprzednie przeziębienie, a może skutki jedzenia loda tuż przed wejściem do klimatyzowanego kina? Może picie zimnego koktajlu truskawkowego, a może siedzenia w pracy w przeciągu? W sumie to już mało istotne. Faktem jest, że odkąd znam Męża (ponad 10 lat) i odkąd on zna samego siebie (ponad 34 lata) żadne z nas nie pamięta, by miał taki kaszel i był tak chory jak teraz.
Spray do gardła i tabletki do ssania, które Dyrektor Wykonawczy wybrał dla siebie w aptece w sobotę za radą pani farmaceutki niewiele pomogły. Dziś rano doktor Tomasz ostukał, opukał, osłuchał delikwenta, przepisał kilka nowych opakowań medykamentów (w tym antybiotyk) i kazał leżeć aż do poniedziałku, czego dowodem jest wystawione na ten czas zwolnienie lekarskie oraz diagnoza - zapalenie oskrzeli.