Każdego dnia dziękuję za w miarę "normalną" temperaturę w kawalerce. W porównaniu do tej, jaka zawsze panuje w mieszkaniu rodziców, tu naprawdę mamy chłodno i znośnie. Szczególnie gdy upał za oknem wydaje się być poza wszelką dopuszczalną i dozwoloną skalą.
Ponoć jak jest gorąco trzeba pić ciepłe napoje, więc kupiony przeze mnie (na próbę) zestaw czarnych herbat powinien być w sam raz.
Eschynantus ma się wyśmienicie. Kwitnie aż miło patrzeć. Czekam jeszcze tylko na dostawę ziemi do pobliskiej kwiaciarni, by przesadzić go do nowego (o wiele większego) domku, w którym będzie mu znacznie bardziej komfortowo.
A tak poza tym mam zwolnienie lekarskie, gdyż mój kręgosłup przypomniał mi (przyznam, że dość boleśnie) o swoim istnieniu. Jestem więc uziemiona w domu aż do końca przyszłego tygodnia, co zważywszy na sytuację w pracy oraz panujące na zewnątrz temperatury wcale mnie nie martwi.