Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 29 września 2015

2104. Ogromna lekcja pokory

Wróciłam do tego miejsca po kilku miesiącach nieobecności spowodowanej pracą. Budynek ten sam, kadra również. Tych pacjentów, których odwiedzałam, od dawna już tam nie ma. "Odeszli do lepszego świata" - jak metaforycznie ujęła to jedna z pracownic.

Poza podpisanym porozumieniem i otrzymaniem koszulki, najważniejsza zmiana jest taka, że mogę wchodzić do wszystkich sal. W każdej z nich leżą po dwie, trzy osoby. W większości ludzie starsi, ale nie tylko.

Tam naprawdę nie trzeba robić nic wielkiego i spektakularnego, bo najbardziej liczą się najdrobniejsze nawet gesty i czynności. Takie, które dla człowieka zdrowego i sprawnego są normalnością, codziennością; czymś, na co w ogóle nie zwraca uwagi, gdyż są one dla niego jasne, proste i oczywiste.

Przyniesienie talerza z zupą do łóżka, nakarmienie zaledwie kilkoma jej łyżeczkami, wytarcie ust, poprawienie poduszki, okrycie kołdrą, zamknięcie okna, podniesienie żaluzji, odprowadzenie do pokoju, posiedzenie przy łóżku, chwila rozmowy, spojrzenie, uśmiech.

A propos tego ostatniego - przekonałam się ile znaczył on dla starszej kobiety, która tuż przed moim wyjściem powiedziała mi: "pani weszła i od razu się do mnie uśmiechnęła, choć przecież mnie pani nie znała, a ja zaczęłam się zastanawiać co to za dobro się do mnie uśmiecha".

Ogromna lekcja pokory - z tym wyszłam, w tym trwam i z tym za każdym razem będę przekraczać tamten próg.